Głośny dźwięk budzika sprawił, że jęknęłam i szczelniej
okryłam się kołdrą. Po chwili alarm się wyłączył, ale wiedziałam, że muszę
wstawać. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Zerknęłam na kalendarz.
Na mojej twarzy pojawił lekki uśmiech.
Był siedemnasty lipca- moje urodziny. Szybko odwróciłam się w stronę
szafy i za dziesięć minut byłam już ubrana Na sobie miałam białą letnią
sukienkę do połowy ud. Była ona przewiązana czarnym paskiem, a u góry była
marszczona. Rozpuściłam warkocza, którego miałam zaplecionego na noc. Moje
włosy utworzyły lekkie fale i opadły swobodnie na sukienkę. Zeszłam na dół
trzymając w dłoni książkę i telefon. Zerknęłam na lodówkę, na której wisiała
mała samoprzylepna karteczka. Podeszłam do niej i przeczytałam:
,,Dzień
dobry, kochanie. Naszykowałem Ci Twoje ulubione naleśniki .Wiem jak za nimi przepadasz.Wszystkiego
najlepszego, skarbie .Prezenty ode mnie i od Twoich przyjaciół .
Buziaki, Tata”
Gdy przeczytałam wiadomość na moich ustach pojawił
się mimowolny uśmiech. Odgrzałam naleśniki i zrobiłam herbatę. Usiadłam do stołu
i zaczęłam jeść. Nie myliłam się, to były naleśniki z nutellą. Po skończonym
posiłku ruszyłam do salonu. Już z daleka zauważyłam mały stos prezentów.
Podeszłam bliżej. Z dołu wyciągnęłam prezent od mamy. Zanim zmarła, dała mi go,
ale powiedziała, że będę mogła go otworzyć w swoje trzynaste urodziny. Szybko
rozerwałam papier. W środku znalazłam dwa skórzane zeszyty. Jeden był ozdobiony
i najwyraźniej zapisany, a drugi nieozdobiony i niezapisany. Wzięłam zeszyty w
rękę, nałożyłam kapelusz i ruszyłam na spacer do parku. Wiatr delikatnie muskał
moją twarz i rozwiewał moje długie, złote włosy. Poprawiłam okulary i
otworzyłam jeden z zeszytów. Na pierwszej stronie znalazłam wiadomość do mnie:
,, Córeczko!
Skoro
otwierasz ten zeszyt, to znaczy, że
dziś kończysz trzynaście lat. Wszystkiego najlepszego, słonko.
Mam nadzieję, że u Ciebie i u Taty
wszystko w porządku. Kocham Was bardzo i nie zniosłabym myśli, że coś Wam się stało.
Zapewne chcesz wiedzieć dlaczego daję Ci ten prezent. Ten zeszyt to pewien
rodzaj pamiętnika. Sama musisz się dowiedzieć. Ten zeszyt, który właśnie
trzymasz to mój własny. Dostałam kiedyś od mojej mamy, a Twojej babci. Dlatego
chciałam żebyś poznała moją historię i napisała swoją. Może ktoś kiedyś będzie
czytać twoją historię, tak jak Ty teraz czytasz moją? Pamiętaj, czuwam nad
Tobą.
Kocham
Cię,
Mama”
Moje oczy zaszkliły się, jednak na moich ustach
pojawił się lekki uśmiech. Popatrzyłam w niebo, pewna, że moja Mama tam jest,
widzi mnie i uśmiecha się do mnie czule. Zaczęłam przeglądać zeszyt zapisany
przez mamę. Znalazłam w nim zasuszone rośliny, różnego rodzaju opisy i wiersze.
Najbardziej spodobał mi się ten:
Delikatny
Delikatny jak
płatek róży,
Delikatny nie do
stracenia,
Gdy widzę
Delikatnego dreszcz mnie delikatny przemienia.
Ja zawsze obronię
Delikatnego,
Będę Go bronić do
końca lat.
Może nie był doskonały, ale mi się bardzo spodobał.
Potem była część, w której mama opisywała dnie, swoje emocje itd. Na samym
końcu zeszytu był zbiór cytatów. Po
chwili postanowiłam wrócić do domu. Gdy znalazłam się w mieszkaniu, zrobiłam
sobie gorącą czekoladę, wzięłam długopis i nowy zeszyt. Uważając żeby nie
rozlać napoju weszłam spokojnie po schodach, a potem do mojego pokoju.
Włączyłam radio i usiadłam przy biurku. Popiłam czekoladę i otworzyłam zeszyt
na pierwszej stronie. Znalazłam tam małą paczuszkę. Otworzyłam ją. W środku
znalazłam medalion, miał stare zdjęcie Paryża z wieżą Eiffla, a obok była
doczepiona plakietka z moim imieniem. Otworzyłam medalion, a w środku było jedno
zdjęcie. Stara fotografia, w niektórych miejscach zgięta i lekko niewyraźna
przedstawiała mnie, mamę i tatę. Obok znajdowało się puste miejsce, na drugie
zdjęcie. W moich oczach zalśniły łzy. Z radia płynęły ciche dźwięki piosenki.
Na pierwszej stronie zeszytu zauważyłam jeszcze krótki dopisek mamy:
,,To miejsce na
Twoją historię.”
Po moich policzkach
spłynęły łzy. Piosenka powoli się kończyła. Była to moja ulubiona piosenka.
Słuchałam jej bardzo często. Moje
łzy rozbijały się o kartki zeszytu, a
ostatnie nuty piosenki ,,See you again” pieściły się o moje uszy